MKS Pogoń Szczecin - strona nieoficjalna

Sześć lat temu Ptak uznał, że popularny w Szczecinie "Olo" wprowadza w zespole kiepską atmosferę. Dowodów na to nie miał żadnych, ale szybko znalazł pretekst, żeby znaleźć hak na pupila szczecińskich kibiców i pozbyć się go z drużyny. W połowie grudnia Moskalewicz w rodzinnym Świdwinie tradycyjnie organizuje i gra w memoriale pamięci swego ojca. Występ w amatorskim turnieju Ptak uznał, za złamanie reguł zawodowego kontraktu. I przesunął Moskalewicza do rezerw. Potem piłkarz trafił na Cypr, a następnie do Arki Gdynia, w której z powodzeniem grał w ekstraklasie przez cztery sezony.

Tyle historia, która może się... powtórzyć. Tym razem nikt w Pogoni haka na Moskalewicza nie szuka. W klubie nikomu nie przeszkadza, że dwa tygodnie temu ponownie zorganizował i zagrał w memoriale. Pretekstu nie szukano. 36-letni piłkarz usłyszał natomiast prosto w twarz, że jeżeli nie zgodzi się na rozwiązanie kontraktu spotka go taki sam los jak za czasów Ptaka. Obecni prezesi morskiego klubu Artur Kałużny i Grzegorz Smolny zamierzają pójść w ślady swojego poprzednika, od którego metod jeszcze nie tak dawno tak bardzo się odżegnywali. - Gdyby mi ktoś powiedział, że po latach na Twardowskiego może mnie spotkać podobna historia odesłałbym go do psychiatry - mówi zawiedziony Moskalewicz.

Napastnik Pogoni ma kontrakt z klubem ważny do końca czerwca przyszłego roku. Trener Artur Płatek po zastąpieniu w listopadzie Macieja Stolarczyka po kilku treningach zapowiedział, że Moskalewicz wiosną może być co najwyżej zmiennikiem i to grającym w samych końcówkach. - Było to dla mnie bardzo zaskakujące, bo niby skąd szkoleniowiec mógł wiedzieć, w jakiej formie będę znajdował się wiosną? - zastanawiał się piłkarz, który jesienią - podobnie jak za czasów Ptaka w Pogoni - grał z opaskę kapitana drużyny.

Działacze poszli jeszcze dalej niż Płatek. Uznali, że 36-letni zawodnik jest dla klubu zbędnym balastem, blokuje rozwój młodszych zawodników i postawili mu ultimatum: rozwiązanie kontraktu lub przesunięcie do rezerw. To że są do tego zdolni na własnej skórze kilka miesięcy temu przekonał się Tomasz Parzy, którego w składzie nie widział z kolei trener Piotr Mandrysz. Parzy kontraktu rozwiązać nie chciał, trafił więc do rezerw.

Negocjacje piłkarza z działaczami trwają. Piłkarz zapowiedział, że rozwiąże kontrakt, ale tylko na swoich warunkach.

źródło: sports.pl/Dariusz Jachno

• Komentarzy [1]
• czytano: [926]
• DO